Odkąd kupiłam masło Shea (inaczej Karite) to bardzo polubiłam
ten kosmetyk.
W ogóle ostatnio zauważyłam, że chętnie sięgam po to, co
naturalne, organiczne, lub co ma wyciągi roślinne.
Posiadam dwa masełka: Rafinowane i Nierafinowane.
Swoje kupiłam na allegro dla porównania, mimo, że wcześniej
poczytałam, czym się równią chciałam zobaczyć jak to będzie w praktyce.
Rafinowane i Nierafinowane
Rafinowane masełko shea to po prostu masełko oczyszczone a
nierafinowane nieczyszczone najprościej mówiąc. Jeżeli zależy wam na
właściwościach odżywczych, tym samym wyższej, jakości masełka polecam
nierafinowane.
Chociaż to nieczyszczone ma jedną wadę: zapach
(drzewno/orzechowy), który nie każdemu będzie pasował. Mi ten zapach nie
przeszkadza, mogę nawet rzec, że mi się podoba.
Masło shea rafinowane, ma bielszy kolor i jest bezzapachowe.
(przepraszam za jakość zdjęć ale chwilowo jestem bez lustrzanki)
Co do właściwości tych dwóch masełek to „zachowują" się na
skórze identycznie.
Obydwa są podobnie twarde i rozpuszczają się pod taką samą
temperaturą.
Są tak samo tłuste i toporne w aplikacji, mimo, że
rafinowane jakby lepiej się rozpuszcza to i tak nie jest łatwo go nakładać.
Co robi masło shea ze skórą?
pielęgnuje, odżywia i nawilża skórę. Przyśpiesza regenerację ranek,
uszkodzeń, minimalizuje swędzenie i objawy alergii skórnych. Działa także
odmładzając i poprawia warstwę ochronną ciała.Pozostawia tłustą warstwę na powierzchni skóry, więc idealny jest na
zimową porę, mrozy.
Maseło shea świetnie się
sprawdza na spierzchnięte usta, dłonie, paznokcie, stopy jak również na twarz
zamiast kremu na noc, bo na dzień jest zbyt ciężkie.
Miałyście już czyste masła shea?
Ps. Wiosna zawitała na moim blogu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz